Machnęłam jeszcze 4 koniki na przedszkolny festyn.
Nie wiem, czy jeszcze coś zdołam zrobić.Czasu jak na lekarstwo i festyn zdaje się 11 czerwca.
Ale i tak zawiozłam juz 6 ślimaków, kotka i poprzedniego konika w błękitach.
Niech się pozostali rodzice też wysilą:)
Oto one - kolekcja "jogurtowa"
I ekipa pojedynczo:
Tyle na dziś Kochani!
Czy Wy też tak macie,że im cieplej , tym wena słabsza? Przynajmniej do szycia?
Żal przy maszynie siedzieć, kiedy tak pięknie na dworze...Dlatego staram się bazy robić wieczorem a ręczne wykańczanie w słońcu na balkonie.
Pozdrawiam już prawie weekendowo!
piękna czeredka i bardzo smakowita (ten jogurt...) :)
OdpowiedzUsuńZ tą weną coś jest na rzeczy...
Fajnie mieć taką kreatywną mamę w przedszkolu :) śliczne koniki!
OdpowiedzUsuńSuper koniki:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Asia
Fajna gromadka.
OdpowiedzUsuńJakie koniki! Ja ostatnio tez się bawiłam w konikowanie związane z przedszkolem. Zapraszam do siebie, tam gdzieś jeden koniczek morski się zaplątał w wersji "na żywo". Twoje są po prostu cudne!
OdpowiedzUsuńŚliczne te Twoje koniki - takie cukierkowe. Szkoda ,że nie zajrzałam tu wcześniej wiedziałabym jak powinny być umiejscowione skrzydełka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
i dziękuję za odwiedziny
Jezusie, jakie śliczne!!! :)))))))
OdpowiedzUsuńUwielbiam, uwielbiam koniki morskie!
Wpadłam tu dziś po raz pierwszy, przypadkiem - jak to zwykle bywa, i zaobserwuję sobię :) Cuda tu oglądam, cuda cudeńka! :)
A bloguję tu: www.dobra-dobra.blogspot.com