czwartek, 25 listopada 2010

Premierowe twory maszynowe...



No i jak to pisałam jakiś czas temu,drżałam w oczekiwaniu na kurs obsługi maszyny do szycia, który zrobiła miszanowna koleżanka Ewa. Szło nam nieźle...aż do 3 kieliszka wina.:)

No musiałyśmy zawiesić kurs ale chyba wystarczyło. Rano obsługa nadal była zakodowana w głowie, metodą prób i błędów jakoś poszło. Mój pierwszy twór maszynowy to nieco nieudolna kaczka, którą oczywiście dostały moje dziewczyny.Została przygarnięta ochoczo do doniczki,tam teraz mieszka.

Następny twór to coś co miało nosić miano Tildy-plażowiczki. Tilda również daleka od doskonałości ale od czegoś trzeba zaczynać prawda?

W planach miś...może nawet jeszcze dziś?:)

5 komentarzy:

  1. No i rewelacja! Teraz już z gorki, każda kolejna praca będzie coraz piękniejsza, coraz bardziej dopracowana i uskrzydlająca :) Czekam z niecierpliwością na misia i ciepło pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też na etapie początkowym jeśli chodzi o maszynę... i podobnie idzie z tym że ja za mentorkę mam tylko marną instrukcję obsługi;)
    powodzenia w dalszej maszynowej podróży:)
    pozdrawiam Justyna

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak na pierwszą "maszynową" , jest super !! :))

    OdpowiedzUsuń
  4. naprawdę świetne pierwsze koty za płoty :)

    a jaka satysfakcja, prawda? :)

    www.zaczarowaneszydelko.ofu.l

    OdpowiedzUsuń