Pisałam już kiedyś o tym,że kocham sowy? Nie?
KOCHAM SOWY!
Ma to związek z pewną historią,bez rozwlekania...kiedyś, dawno temu...:) byłam na wakacjach w Ińsku.
I tam miałam pewnego wieczoru, (już ciemniuteńko było) bliskie spotkanie z 3 sowami a własciwie jedną, mała sówką, taką jeszcze szaro - białą. Trudno może w to uwierzyć bo wiem ,że to dzikie ptactwo ale siedziały na takim przewróconym drzewie, zauważyłam je przypadkiem idąc na pole namiotowe.Zatrzymałam się, potem ciut podeszłam.
I wtedy 2 odfrunęły a jedna została.Dzieliło mnie od niej 5m maksymalnie!
To było niesamowite przeżycie! Była piękna, po prostu boska była!, Nie odważyłam się podejść bliżej, wycofałam się a ona tam została.Nie widziałam ich już tam więcej ale ten wieczór zadecydował o mojej miłości do sówek.To jeden z moich ulubionych motywów, choć w twórczości objawiła się narazie tylko w filcu.
A poniżej moja skromna kolekcja:
I moja najcudowniejsza zdobycz, czyli "sowi tryptyk"ustrzelony na allegro za grosze! Przyszedł w kawałkach, znaczy szybki były wszystkie w proszku ale szklarz dopomógł i dzisiaj właśnie złożyłam je ostatecznie.
Zawisną w korytarzu:)
A poza składaniem obrazków,popijałam kawkę na zmianę z teraflu, powypychałam półprodukty i...jadłam:)
Niesamowita sowia kolekcja.
OdpowiedzUsuńFajna kolekcja sów.
OdpowiedzUsuńHu hu hu jaka kolekcja... Piękne te obrazy sówek. Zapraszam miłośniczkę tych ptaszków do odwiedzenia bloga i zobaczenia moich sówek. Pozdrawiam cieplutko :)
OdpowiedzUsuń