Z dumą wielką pragnę Wam dzisiaj zaprezentować moją zdobycz.
Oczyma wyobraźni już ją widziałam u siebie, z pięknym bluszczem w środku:)
Jedynym mankamentem był kolor,był wręcz przytłaczający.Widziałam ją w bieli.
Czy ktoś z Was malował kiedyś klatkę? Nie polecam tej pracy, te pręciki, od wewnątrz, od zewnątrz......malowałam ja w sumie hmmm 6 dni?
(dzieciaki chore to człowiek na zmianę gra w bierki, bajki czyta i ...dłubie)
Raz, drugi, poprawki....
Ale z efektu jestem zadowolona.
Klateczka otwiera się od góry więc z podlewaniem kłopotu nie będzie.
I polecam pchlie targi, można tam ustrzelić prawdziwe cuda:)
Miłego popołudnia!
Cuuuuuudo, no cuuuuuudo po prostu - jak widać dłubanina się opłaciła. Mam nadzieje, że latorośle już zdrowe.
OdpowiedzUsuńŚwietnie wygląda ta Twoja klateczka , przyznam się szczerze że zapomniałam o Garbarach hmm a tam takie cudeńka można znaleśc ....
OdpowiedzUsuńnono, klateczka miodzio Ci wyszła :) jeszcze zatęsknisz zamalowaniem pręcików :)
OdpowiedzUsuńjeszcze nigdy tam nie dotarlam, czasem kolezanka bizuteria szpanuje ze swoich wypadow do Starej Rzezni, moze kiedys tez sie wybiore:-)
OdpowiedzUsuń