

Dziś znów inny klimacik, mianowicie klimacik szydełkowy, którym trudnię się , lecz niezbyt często,ponieważ moje umiejętności są ograniczone a bardzo żałuję, szczególnie kiedy widzę jakie cuda powstają za pomocą tego czarodziejskiego narzędzia.
Zaczęło się niewinnie.
Moja mama wyhaftowała mi poduszkę z moimi inicjałami kiedy "byłam w drodze".
Uparła się,że też muszę coś własnemu dziecku zrobić.
Postanowiłam,że spróbuję szydełkowego misia.
No wyszedł jaki wyszedł, później drugi dla drugiej córki , trzeci na zamówienie:) a czwartego zrobiłam dla synka kuzynki na roczek:) naprawdę się przyłożyłam:)
Miś otrzymał imię FILIP. Nie wiem co Wy o nim sądzicie ale Hubert jak widać minę ma nietęgą:)
Misiaczek jest uroczy i przytulaśny, jestem pewna, że Hubert poprostu nie miał ochoty na zdjęcie w tamtym momencie bo bawił się ze swoim nowym przyjacielem ;) Moje umiejętności szydełkowye są praktycznie żadne, dlatego zawsze z podziwem patrzę na tego typu prace - dla mnie rewelacja :) Podrawiam ciepło:)
OdpowiedzUsuńmnie szydełkonie lubi z wzajemnością, wole 2 druty
OdpowiedzUsuń