Powstał ślimak, dokładniej w pierwszy dzień świąteczny.
W drugi dzień zaczęłam szyć anielicę ale jej tegoż dnia nie dokończyłam, ponieważ zaczęłam ogladać film pod tytułem
"Zielona mila".
Kto zna ten film, ten wie,że szyć było trudno:)
Jutro ją Wam pokażę. A do ślimaka dołączam ciekawą fotkę.
Mieszkam bowiem na jednym z poznańskich osiedli,przy samiutkim lesie, dosłownie 100 metrów.A w lesie tym poza sarnami i lisami widujemy....nartobiegaczy.Zapaleńcy biegają codziennie, na mróz nie zważając, stanowiąc tym samym niezłą sensację.
I po cóż im jechać w góry?:)
Pozdrawiam czwartkowo!
Oooo taki ślimak też już za mną chodzi;)
OdpowiedzUsuńA zielona mila, taaa długa i wciągająca;)
witam poznanianke,czesto tam bywam u brata,a film znam,pozdeawiam ,a jaki to lasek?
OdpowiedzUsuńnadmienię tylko, że ów ślimak zapewne dziś trafił w rączki pewnej małej warszawianki :)
OdpowiedzUsuń