Oczywiście.Remont ma tą dobra stronę,że kiedyś się skończy , uwieńczony wymarzoną aranżacją..
Zanim to się jednak stanie musi powstać plan. Najpierw ten w głowie, następnie na kartce- mowa niestety o kalkulacji. To nie jest mój pierwszy remont w życiu a jednak znów mnie zaskakuje....
Człowiek nie jest w stanie przewidzieć wszystkich kosztów- to jasne.Dlatego zostawia sobie małe zaplecze finansowe na"oprawę".Mimo to poległam:)
Dzisiaj wyprawa po listwy przysufitowe.Oczywiście klej do listew, pędzel do kleju, panowie prosili o mocnieszą żarówkę a więc żarówka, nowe kontakty, nowe włączniki do światła, 3m kabla, puszka,hak do lampy, kołki i taśma...ponieważ się skończyła.
Przy kasie znowu to zaskoczenie, wow, how much? why?! No trudno, nie ma odwrotu....
I nie mogłam się powstrzymać, jeden kąt Wam już pokażę:
tak w kolejności demolkowej:
I nie mogłam się powstrzymać, jeden kąt Wam już pokażę:
tak w kolejności demolkowej:
Dla przypomnienia, kąt po zdarciu styropianu(cały dzień roboty)...
Po wyrównaniu ściany(2 dni roboty wraz z obsychaniem)
Gruntowanie, malowanie...
(mój "kardamon" wyszedł jak marzenie- polecam jeśli ktoś lubi ciepłe kolory ziemi:)
I tu już z lampą i nowymi panelami, które też już kocham.
Pies jak na nich leży to go prawie nie widać:)
Wydawałoby się, że cóż za wielkie zmiany...uwierzcie , robota to jest straszna, jedna warstwa, schnięcie, czekanie, druga warstwa, schnięcie ,czekanie, gruntowanie, schnięcie, malowanie, schnięcie....i tak mija dzień za dniem i z pozoru wiele się nie zmienia.Dopiero później wszystko przyspiesza, malowanie panele...
Jutro i pojutrze tapeta na 2 małych ściankach, listwy przysufitowe oraz przypodłogowe.
I jak prace w danym pomieszczeniu będą zakończone....czas na pokoje dzieci i korytarz.
Jeszcze sporo do zrobienia, najważniesze jak dla mnie jednak, ,że już nie będzie żadnej pylicy ani od tynku ani cięcia paneli...uf.
Czy któraś z Was ma panele w kuchni?
Jak się Wam to sprawdza?
Z góry dziękuję za opinie:)
Ja mam panele w kuchni, są świetne i ciepło w nóżki:)
OdpowiedzUsuńJaki jest największy plus tych paneli? Nie trzeba wymieniać psa, żeby pasował do całości :)
OdpowiedzUsuńU nas pies ma taki sam kolor, jak Wasz i po wymianie dywanu w dużym pokoju odetchnęliśmy z ulgą - pasuje! Nie trzeba zmieniać psa! :D
A to tak na fali artykułu sprzed kilku miesięcy, kiedy to w Wielkiej Brytanii bodajże pańcia oddała swojego psa do schroniska, bo nie pasował jej do zasłon... i nie żartuję! :(
A co do paneli w kuchni - znam tylko jedną rodzinę z taką podłogą w kuchni, niestety po dwóch latach musieli zrywać panele i kłaść płytki, przynajmniej w tej części, gdzie jest zlewozmywak i miejsce, w którym przygotowuje się jedzenie. Kilkukrotnie zalane wodą panele (czego nie można było uniknąć) brzydko 'wstały'... :(
OdpowiedzUsuńJa mam od lat panele i nie pękają przy zlewie ani nic, ja myślę, że to kwestia dobrych paneli, a dywanik można położyć jakby co:)
UsuńBardzo możliwe, że to zależy od paneli. Niestety nie wiem jakiej jakości były te, które opisałam. Właściciele owych paneli sami nie wiedzą, bo taka podłoga była ułożona już, kiedy wprowadzali się do mieszkania. No i cóż, panele owe nie zostały pochlapane wodą przy zlewie, tylko zalane kilkukrotnie - a to z miednicy się chlusnęło, a to zlewozmywak przeciekał w nocy i się nie zorientowali, a to coś tam innego. Powódź to nie była, fakt, ale jednak wystarczyło, żeby narobić szkód... :(
UsuńDywanik to chyba dobre rozwiązanie :)
ja mimo, że mam płytki to i tak mam dywanik na szerokości zlewu i zmywarki, idealne rozwiązanie dla energicznych :)
OdpowiedzUsuńpowodzenia ,ale juz widać efekty :)
OdpowiedzUsuń